
No i stało sie coś... niespodziewanego przez wiekszośc z naszego nie tylko muzycznego srodowiska.
Jan Studencki nie żyje... mogę tylko mówić za siebie : nie był "łatwym człowiekiem w współpracy.
Muzykiem był takim ,że daj Boże zdrowie - sam chciałbym tak słyszeć i mieć taką łatwość
tworzeniu harmonii.Ostatni czas był dla Jaśka trudny ,ale nie mysleliśmy ,że aż tak.
Ot ,skończyła się pewna "epoka" .Nie ma już Jaśka . . . A nie dawno mówił :"... jakby coś ,zagrajcie
mi "Kiedy śiwęci maszerują". . .